Kiedy słona woda i chorwackie słońce stworzyły jeden z najbardziej brutalnych duetów wszechczasów i torturowały moje włosy przez 12 dni, ja szatynka z natury postanowiłam dobić je wodą utlenioną, która jednak w pojedynkę zwojowała nie mniej niż powyższa, mała armia. Moje włosy przedstawiały istny obraz rozpaczy. Żyję z przyrodą w symbiozie, uwielbiam wszelkie babcine papki, maziajki i maski. Często jednak zastępujemy je chemicznymi mieszankami, zapominając jakie cenne składniki i perełki kryje natura. Moje (nie)wielkie efekty pewnie pojawią się jeszcze na blogu w formie fotorelacji, jednak dziś zapraszam Was do przetestowania domowych cudów, które stosowane regularnie zdziałają więcej niż może się Wam wydawać.
MASKI- nakładaj na 20-30 minut, przynajmniej raz w tygodniu pod folię i ręcznik lub czapkę.
PŁUKANKI- stosuj do ostatniego płukania włosów, używaj chłodnych.
MGIEŁKI- spryskuj włosy według potrzeb.
Moje włosy po 6miesięcznej kuracji |
Jejku, jakie piękne !*_*
OdpowiedzUsuńJeszcze długa droga przed nimi, dziękuję <3
UsuńBardzo ładne włoski:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) świetny blog, będę odwiedzać:)
UsuńŚwietne włosy naprawdę :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTwoja długość zachwyca!!! <3 dziękuję, zapraszam częściej;) pozdrawiam:*
Usuń